No i stało się! Długo się to tego przymierzaliśmy, ale w końcu decyzja zapadła. Już jakiś czas temu złożyliśmy wypowiedzenia z pracy w Berlinie, co oznacza, że po odjęciu kilku ostatnich dni urlopu w tym tygodniu nie idziemy już do pracy :) Co zamiast tego? Na pewno koniec rutyny i… przygotowujemy się do kolejnej długiej podróży!
Skąd taki pomysł?
Każdy, kto pracuje w korporacji zna to uczucie: brak czasu na realizowanie swoich marzeń, zbyt krótkie urlopy, rutyna, przez którą każdy dzień wygląda podobnie, a kolejne miesiące mijają niebezpiecznie szybko… Z biegiem czasu coraz bardziej męczyło nas spędzanie większości tygodnia wkładając swój wysiłek, umiejętności i kreatywność w to, żeby ogromna firma należąca do innych ludzi i funduszy osiągała coraz większe przychody, a nam wystarczyło na utrzymanie, fajne, ale krótkie wakacje i oszczędzenie czegoś na spełnianie własnych marzeń i celów (na które nigdy nie było czasu).
Duża część ludzi traktuje pracę w korporacji jako etap pośredni, marząc jednocześnie o czymś swoim, i my nie jesteśmy inni. Po ponad trzech latach życia w Berlinie i pracowania w dużych firmach mieliśmy już ochotę na zmianę o 180 stopni… W ostatnich miesiącach pracy staraliśmy się oszczędzać, więc na podróż i utrzymanie przez jakiś czas po powrocie nam wystarczy. Po rozważeniu za i przeciw (skupiając się bardziej na “za” ;) zdecydowaliśmy się rzucić pracę i wyjechać na dwa i pół miesiąca do tych części świata, które chcieliśmy teraz zobaczyć najbardziej: Nowego Jorku i pobliskich kanadyjskich miast oraz Ameryki Środkowej!
Dokąd jedziemy?
Po kilku tygodniach przeczesywania połączeń, głównie przy użyciu najbardziej przydatnych naszym zdaniem wyszukiwarek Flipo i Kiwi, znaleźliśmy takie loty w bardzo korzystnej cenie:
Nasz wstępny plan podróży wygląda tak: pierwsze 8 dni spędzamy w Nowym Jorku, potem autokarem jedziemy do Montrealu i Toronto (po 4 dni), oglądamy wodospady Niagara i z Toronto wylatujemy do Belize City. Stamtąd bez pośpiechu przemieszczamy się na północ, poznając w ponad półtora miesiąca Belize, Gwatemalę i południową część Meksyku.
Bądźcie tam z nami!
Nasze blogowe narzędzia “pracy”, czyli aparat i laptopa, bierzemy oczywiście ze sobą :) W autokarach, hostelach i kawiarniach będziemy się starali na bieżąco spisywać nasze obserwacje i umieszczać je na blogu, a jako opcja minimum – wrzucać na Instagrama i Facebooka setki zdjęć oddających rzeczywistość północnoamerykańskich metropolii i piękno latynoskich cudów natury.
A co po powrocie?
Zobaczymy :) Mamy nadzieję nabrać inspiracji i pomysłów na dalsze plany, te podróżnicze i te związane z pracą, czekając na erupcję wulkanu w Gwatemali ;)
Start już za dwa tygodnie! Obserwujcie nas na blogu, Instagramie i Facebooku, bo na pewno będzie ciekawie :)
Ps. Będziemy wdzięczni za wszystkie wskazówki i polecenia miejsc dotyczące naszego planu podróży - piszcie je w komentarzach :)
4 komentarze
O podziwiam Was ! Jak i zazdroszczę :) Ja z każdej strony słyszę tylko „to już czas na dzieci” „jakie podróże kredyt na mieszkanie bierz” „po co latać po świecie można do Mielna pojechać”. Najgorsze że mój luby który jest naprawdę świetną osobą też tak uważa .. nie wspominając o rodzinie. Tylko praca i rachunki.
Ale podziwiam Was (jak i innych którzy decydują sie na takie życie np Busem przez Świat ) i kibicuję :D
Hej Marta, dzięki za komentarz! Nie przejmuj się, każdy chyba kiedyś słyszał takie teksty ;) Trzeba skorzystać, póki zobowiązań nie ma, w naszym przypadku w dwójkę już od dłuższego czasu myśleliśmy nad zmianą pracy i wyjazdem z Berlina, więc podróż idealnie się w ten plan wkomponowała. Z drugiej strony, zdecydowaną większość naszych podróży odbyliśmy w trakcie urlopów, więc nawet i bez takiej dłuższej przerwy można nieźle zwiedzić świat ;) Na zobowiązania jeszcze przyjdzie czas i u nas, ale na razie ciągnie nas w świat :) Pozdrawiamy i życzymy wielu, wielu wyjazdów, ale również spłaconych rachunków ;) Kasia
Kochani! Powodzenia i dużo miłych przygód podczas podróży! Buziaki!
Dziękujemy i pozdrawiamy!