Najsłynniejsze wodospady świata! Będąc w pobliskim Toronto, po prostu nie mogliśmy tam nie pojechać ;) Zobaczyliśmy je z obu stron – i od Kanady, i od USA. Jakie są nasze wrażenia? Którą stronę lepiej wybrać? Podpowiemy Wam, co zobaczyć, aby się nie rozczarować i wyciągnąć z całego dnia zwiedzania jak najwięcej.
Złe dobrego początki
Planując wypad nad wodospady Niagara z pobliskiego Toronto oczekiwania mieliśmy ogromne! W końcu kilka lat temu zobaczyliśmy prawdziwy cud natury: południowoamerykańskie wodospady Iguazú. Ciągle mamy w pamięci wielki obszar otoczony tropikalnym lasem, gdzie oprócz podziwiania spektakularnych wodospadów chodząc po długich, świetnie utrzymanych szlakach i tarasach widokowych można też wejść albo wjechać w głąb dżungli i naprawdę poczuć piękno i potęgę natury. Jadąc nad Niagarę spodziewaliśmy się czegoś podobnego. W głowach mieliśmy raczej obraz wspaniałych wodospadów ukrytych w świerkowej, północnoamerykańskiej puszczy, a na pewno nie to, co zobaczyliśmy, wjeżdżając wieczorem do kanadyjskiego miasta Niagara, czyli… małą wersję Las Vegas z wysokimi hotelami i ogromnymi, krzyczącymi neonami zapraszającymi do kasyn, domów strachów, muzeów z dziwactwami, na diabelski młyn, minigolfa wśród betonowych dinozaurów albo na kanapkę z Burger Kinga reklamowaną przez Frankensteina (wtf)! Na środku pustyni w Nevadzie, czyli w oryginalnym Vegas, tak absurdalne przesycenie kiczem nie razi, wręcz jest imponujące w swoim rozmachu, ale tu, przy pięknych wodospadach?!
Pierwszego wrażenia nie poprawił nam zimny deszcz, padający bez przerwy od kilkunastu godzin. Kiedy stojąc zmoknięci na prawie pustej promenadzie zobaczyliśmy w końcu wodospady, okazało się, że nawet one nie mogą w tym miasteczku wyglądać naturalnie – były podświetlone na różne, zmieniające się co jakiś czas kolory i zdecydowanie nie wyglądały tak imponująco, jak się spodziewaliśmy. Wracając do motelu zgodnie stwierdziliśmy, że Niagara to pierwsze rozczarowanie w trakcie naszej podróży. Na szczęście, następnego dnia zmieniliśmy zdanie :)
Wodospady w innym świetle
A dokładniej – w świetle dnia, zrobiły na nas zdecydowanie większe wrażenie niż poprzedniego wieczoru. Bez sztucznych świateł kolor wody prezentował się dużo lepiej i dopiero wtedy mogliśmy dokładnie zobaczyć te olbrzymie masy wody z hukiem spadające ze skarpy. Pieniąc się i tworząc w powietrzu wielką chmurę kropelek wyglądają naprawdę imponująco.
Wodospady możecie zobaczyć z dwóch stron: kanadyjskiej i amerykańskiej. Przed przyjazdem straciliśmy sporo czasu na szukanie wskazówek, którą stronę lepiej wybrać i skąd jest najlepszy widok na wodospady. Jak się okazało na miejscu, strona amerykańska i kanadyjska są zupełnie inne, ale oddziela je tylko most, który w ciągu jednego dnia można bez problemu przejść.
Strona kanadyjska
W kwietniu sezon się tu najwyraźniej jeszcze nie zaczął więc, mimo że byliśmy na miejscu dopiero koło dziewiątej, mogliśmy oglądać wodospady bez tłumu turystów. A jest co oglądać! Horseshoe Waterfall, czyli najsłynniejszy wodospad w kształcie podkowy, można zobaczyć całkowicie odsłonięty tylko ze strony kanadyjskiej, można też do niego blisko podejść. Z tej strony zobaczycie też z daleka drugi wodospad, który znajduje się po przeciwległej, amerykańskiej stronie. Minusem strony kanadyjskiej jest to, że przez cały czas jesteście przy ruchliwej drodze i możecie podziwiać wodospady spacerując tylko po stosunkowo wąskiej promenadzie.
Strona amerykańska
Ze strony kanadyjskiej bardzo łatwo się dostać na stronę amerykańską (i vice versa). Ta druga zdecydowanie bardziej nam przypadła do gustu. Wystarczy przespacerować się przez most, który jest jednocześnie przejściem granicznym, zapłacić 1$ CAD lub USD i odbyć szybką kontrolę paszportową. Przejście ze strony kanadyjskiej na amerykańską zajmie Wam ok 30 minut. Z samego mostu widok na dwa wodospady też jest zresztą niezły!
To, co spodobało nam się najbardziej po stronie amerykańskiej, to otoczone zielenią ścieżki i tarasy widokowe z ławeczkami, które tworzą duży park miejski. Zarówno wodospady, jak i samą rzekę widać z bardzo bliskiej odległości, woda jest tu niemal na wyciągnięcie ręki. Oprócz zobaczenia najbardziej popularnych punktów widokowych warto też podejść na 3 wysepki na rzece, które znajdują się kilkanaście minut spacerem w głąb parku.
To którą stronę wybrać?
Bliskość rzeki i wodospadów, tarasy widokowe i przede wszystkim poczucie, że jest się w parku, a nie w mieście, zdecydowanie przemawiają za USA. Z drugiej strony, tylko z Kanady można zobaczyć oba wodospady w pełni, całkowicie odsłonięte. Naszym zdaniem amerykańska strona jest zdecydowanie lepsza, choć tak naprawdę nie trzeba wybierać jednej konkretnej strony – w ciągu dnia można spokojnie zobaczyć obie. Amerykańska od kanadyjskiej jest oddzielona jedynie mostem, którego przejście spacerem zajmie Wam ok. 30 minut. Wybierzcie się na obydwie i sami oceńcie, która Wam się bardziej spodoba. Wodospady Niagara są imponujące i warto im się dobrze przyjrzeć z każdej możliwej strony! :)
2 komentarze
Czy przejście na stronę US wymaga wizy?
Cześć Adam! My mieliśmy wizę do Stanów, więc niestety nas ta sytuacja nie dotyczyła. Znalazłam jednak informację w Internecie, że tak, wiza jest wymagana przy przejściu na drugą stronę – tutaj szczegóły. Pozdrawiamy!